Opluwanie wszystkich – przykład z góry
Jeszcze kilka lat temu większość z nas żyła w zgodzie. Niestety, nastały rządy PIS i szef tego ugrupowania postanowił podzielić Polaków. Żeby wygrać wybory nie wymyślił niczego skomplikowanego. Wiedział, że przywilejami socjalnymi kupi sporą część narodu. Do tego doszła część stałego elektoratu PIS zwanego twardym betonem partyjnym. I to wystarczyło.
I zaczęły się ich rządy.
Nie należę do żadnej partii, nikomu nie kibicuję, chcę tylko spokojnie żyć, pracować i nie być zaskakiwany niespodziankami.
To co się zaczęło wraz z ich rządami już na początku mi się nie spodobało. Bo na początku Prezes podzielił naród na pierwszy i drugi sort. Pierwszy to oczywiście ci, którzy mu klaszczą, drugi to reszta. Ci pracowici i ci co sami starają się dojść prawdy, to wrogowie.
No i zaczęli realizować swój cel. Ponieważ nie mieli doświadczenia w zarządzaniu państwem umyślili sobie, że przejmą wszystkie jego instytucje, po to żeby nikt się ich nie czepiał. Pomijam już takie rzeczy jak Katastrofa Smoleńska, którą przerobili na zamach. Nikt jakoś tego nie udowodnił. Prezes kilka lat temu mówił: Jesteśmy blisko, coraz bliżej”. Dziękuje za takie blisko.
Nie będę tu wymieniał wszystkich afer władzy. Wiem, że nigdy się do nich nie przyznają, tak jak i do bledów. Ustalili natomiast, że opluwanie innych będzie najlepszą metodą walki z wrogiem, bo PIS zawsze musiał mieć jakiegoś wroga.
Mają swoją telewizję i mają kilka szmatławych gadzinówek. I tam opluwają ludzi.
Do napisania tych słów. skłoniło mnie to, co przeczytałem rano na portalu społecznościowym. Ale oceńcie Państwo sami.
Nazywam się Rafał Trzaskowski. Jestem prezydentem Warszawy. Ale według prorządowych mediów decyduję chyba o losach całego wszechświata. A przynajmniej jestem bardzo niebezpiecznym agentem… już nawet trudno się połapać, czyim dokładnie. Oto krótki przegląd najciekawszych doniesień tylko z ostatniego tygodnia.
Turów – temat kopalni i związany z nim temat polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Jakie są fakty? No cóż, to dość klasyczny przykład dyplomacji w wykonaniu PiS. Czesi zgłaszają zastrzeżenia dotyczące negatywnego wpływu działania kopalni na środowisko. Rząd PiS nic sobie z tego nie robi. Zniecierpliwieni Czesi skarżą się więc w tej sprawie do TSUE. Rząd PiS nic sobie z tego nie robi. I oto nagle (uwierzycie?!) zapada zaskakujące absolutnie nikogo rozstrzygnięcie TSUE. Co również szokujące dla absolutnie nikogo – rozstrzygnięcie jest niekorzystne dla Polski. Rząd PiS miał długie miesiące, żeby reagować i walczyć o polski interes. Nie kiwnął palcem.
Jaki jest wniosek z tej historii dla obozu rządzącego i związanych z nim mediów? „Trzaskowski chce zamknąć kopalnię Turów” – grzmi pasek TVP i politycy rządzącej opcji. Eureka! Najważniejsze, to że rządzący mają w związku z całą sytuacją dobre samopoczucie.
Co dalej? Sięgnijmy po Campus Polska Przyszłości. To organizowana przeze mnie inicjatywa skierowana do młodych ludzi, która odbędzie się w Olsztynie w sierpniu tego roku. Przez tydzień będą mogli rozmawiać o najważniejszych sprawach dla Polski i Europy z ciekawymi ludźmi z kraju i z zagranicy – z różnych krajów, związanymi z przeróżnymi opcjami politycznymi lub kompletnie niezwiązanymi z polityką. Co na jej temat usłyszymy z medialnej propagandy i z ust polityków PiS? Sprawdźmy!
Otóż fakt, że partnerem wydarzenia jest Fundacja Konrada Adenauera (NIEMIECKA fundacja!) sprawia zdaniem rządzących i ich medialnych sprzymierzeńców, że Campus ma być narzędziem germanizacji młodzieży. Prawdopodobnie będę też zatrudniał młodych ludzi do budowy Nord Stream 2 oraz kazał własną piersią hamować bohaterskie wysiłki rządzącej ekipy ukierunkowanych na wywalczenie reparacji wojennych (swoją drogą – jak tam postępy w tym temacie? Panie prezesie Kaczyński? Panie pośle Mularczyk? Ktoś, coś?). Przez naczelną prorządową gadzinówkę zostałem okrzyknięty nawet (na okładce! Co za wyróżnienie!) „dziedzicem pruskim”.
Zresztą warto w tym miejscu zapytać, czy każde zetknięcie z Fundacją Adenauera czyni człowieka „dziedzicem pruskim”? Idąc tym tropem, musieliby nimi być np. absolwenci czy wykładowcy Szkoły Liderów Politycznych, której Fundacja również jest partnerem. Czy „dziedzicem pruskim” jest wicepremier Piotr Gliński? Czy był nim wykładowca Szkoły Liderów Lech Kaczyński? A może absolwent Szkoły, a obecnie rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś? Czy też, o zgrozo, Richard Henry Francis Czarnecki – pierwszy Polak, który pobrał kilometrówki za jazdę zezłomowanym ponad dekadę przed deklarowaną podróżą samochodem?
Agenturalne tropy prowadzą też jednak niebezpiecznie blisko znanego gmachu przy ul. Woronicza – to tam aż do 2018 roku włącznie odbywały się kolejne edycje organizowanej przez Fundację Adenauera we współpracy z Akademią Telewizyjną TVP (!!!) Akademii Dziennikarstwa KAS (https://www.facebook.com/kaswarschau/posts/1058177844350977). Czy Jacek Kurski et consortes naprawdę dopuścili do tego, by pod szyldem Telewizji Narodowej odbywały się kursy z przemycania widzom niemieckiego punkt widzenia?! Droga czytelniczko, drogi czytelniku – jeśli do tej pory nie mieliście pojęcia o tych niepokojących wydarzeniach, to dzisiaj każdemu z Was mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem: #WieszWięcej.
Wracając jednak do meritum. Przesądzającym argumentem w sprawie moich niemieckich powiązań ma być fakt, że – uwaga – „spotkałem się z niemieckimi politykami”. Szanowne prawicowe redakcje – mam dla Was w tym miejscu łamiącą wiadomość. Jarosław Kaczyński spotykał się z pewną bardzo konkretną niemiecką polityk! Niepodważalne dowody znajdziecie we własnym archiwum artykułów: https://www.tvp.info/…/spotkanie-kaczynski-merkel-w…
Ale to nie koniec! Jeden z prawicowych publicystów napisał też, że chcę „mieć na swoim zapleczu współczesną wersję komsomolców ukształtowanych wedle najlepszych, czyli sowieckich i kubańskich wzorów”. Pojawiają się też nawiązania do rewolucji kulturalnej w Chinach. Wachlarz zarzutów i przypinanych etykietek jest tak szeroki, że aż trudno wybierać. A tydzień się przecież jeszcze nie skończył!
I tylko przy piątku się zastanawiam: naprawdę nie szkoda Wam czasu na wymyślanie tych wszystkich bredni? Jeżeli na takie rozważania z kosmosu poświęcają czas również ministrowie obecnego rządu, to trudno się dziwić, że później przegrywamy z Czechami przed TSUE…