Stan wojenny – 13 grudnia 1981 r

fot. J. Żołnierkiewicz/ http://commons.wikimedia.org

Okres po pierwszym zwycięstwie z władzami PRL nie trwał długo. Po podpisanych w sierpniu 1980 narodził się, trwający 15 miesięcy okres względnej wolności w komunistycznym państwie i powstał ruch robotniczy, ruch społeczny, który wkrótce przeistoczył się w 10-milionowy NSZZ Solidarność. Okres wolności Polaków zakończony został stanem wojennym w latach 1981-1983. Sierpień 1980 był impulsem do przemian systemowych, które w ostateczności doprowadziły do upadku PRL i innych krajów demokracji ludowej z bloku wschodniego, odzyskania suwerenności przez Polskę i powstania III Rzeczypospolitej.

Władza ludowa nie radziła sobie zupełnie z gospodarką co było powodem licznych protestów. Wszechobecne kartki reglamentacyjne praktycznie trwały od 1976 r do lipca 1989 r. Najpierw dotyczyły cukru, po 1980 r mięsa, a po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. system kartkowy był stopniowo rozszerzany na kolejne grupy towarów, m.in. czekoladę, alkohol, benzynę i wiele innych, osiągając zakres znacznie szerszy niż w czasie okupacji podczas II wojny światowej.

Plany wprowadzenia stanu wojennego były już w 1980 r. Pomimo tego, że wielu dzisiejszych polityków, szczególnie w prawej strony sceny politycznej zaprzecza temu, przez cały czas istniały pomysły i plany interwencji radzieckiej.

12 grudnia ok. północy w Belwederze odbyło się posiedzenie Rady Państwa, na którym podjęto uchwałę o wprowadzeniu stanu wojennego na terenie całego kraju.

13 grudnia (noc z soboty na niedzielę) o godzinie 0:00 oddziały ZOMO rozpoczęły ogólnokrajową akcję aresztowań działaczy opozycyjnych. W dniu wprowadzenia stanu wojennego w działaniach na terytorium kraju wzięło udział ok. 70 tys. żołnierzy Wojska Polskiego, 30 tys. funkcjonariuszy MSW oraz bezpośrednio na ulicach miast 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000 samochodów, oraz kilka eskadr helikopterów i samoloty transportowe.

Archiwum IPN

O wprowadzeniu stanu wojennego poinformowało społeczeństwo Polskie Radio o godzinie 6 nadając przemówienie generała Jaruzelskiego. Przemówienie to w nieco zmodyfikowanej wersji wyemitowała także Telewizja Polska.

Wprowadzenie stanu wojennego wywołało opór społeczny, choć nie tak wielki, jak spodziewali się działacze opozycyjni. Największe zakłady Trójmiasta podjęły strajk okupacyjny żądając zniesienia stanu wojennego. Zostały one spacyfikowane przez oddziały milicji i wojska w następnych dniach (ostatni był port gdański – 20 grudnia 1981 r.). Zajęcie zakładów pracy i blokada dostępu do Pomnika Poległych Stoczniowców w Gdańsku spowodowały dwudniowe (16-17 grudnia) walki uliczne w mieście, w wyniku których od kul milicji zginął 20-letni Antoni Browarczyk.

Po 39 latach od dnia wprowadzenia stanu wojennego przypominam sobie tamten dzień.

Piątek 11 grudnia był normalnym dniem w pracy. Pracowałem wtedy w Stoczni Północnej w Gdańsku. Zwykle w soboty też pracowałem, ale tego akurat dnia miałem wolne. Cieszyłem się więc z dość długiego weekendu. W Gdańsku w tym czasie obradowała Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność”, której członkowie nocowali w hotelu „Monopol” w Gdańsku i Grand Hotelu w Sopocie.

W niedzielę rano, 13 grudnia kiedy wstałem nie działał telewizor, myślałem że awaria. Ale ponieważ żonę bolał ząb, a najbliższa placówka pogotowia była we Wrzeszczu zostawiliśmy córkę z babcią i pojechaliśmy do lekarza. W centrum Wrzeszcza po ulicy Grunwaldzkiej paradowali w szyku bojowym milicjanci.

Po powrocie do domu znów włączyłem telewizor i zamiast „Teleranka” dla dzieci nadawano przemówienie gen Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego i obostrzeniach z niego wynikających. Miałem wtedy 27 lat.

W poniedziałek w pracy próbowaliśmy organizować na znak protestu strajk, ale został on spacyfikowany przez milicję wspieraną przez ZOMO i wojsko. Dowiedziałem się o internowaniu wielu osób w tym kilku moich kolegów, którzy działali aktywnie we władzach NSZZ Solidarność, której wtedy i ja byłem członkiem.  


Pierwsze tygodnie stanu wojennego kojarzą się zimą, śniegiem, brakami większości gazet, telefonów, zamkniętymi kinami, teatrami, bibliotekami i muzeami. Brak benzyny (miałem Syrenę),  ograniczenia w poruszaniu się po kraju, godzina milicyjna.

Zakład pracy był zmilitaryzowany, wszyscy byliśmy żołnierzami. Kadra kierownicza ubrana była w mundury. Zresztą w telewizji dziennikarze również występowali w mundurach.

Zamiast trzech trójmiejskich gazet: „Dziennika Bałtyckiego”, „Głosu Wybrzeża” i „Wieczoru Wybrzeża” ukazywała się tzw. trójgazeta czyli trzy w jednej.

Zaopatrzenie sklepów mimo reglamentacji było fatalne, na pólkach praktycznie stał tylko ocet. Za to na targowisku można dostać było wszystko. Oczywiście po odpowiednich cenach. Podobnie w Pewexach.

W maju 1982 r urodził mi się syn. Ponieważ stało się to w nocy musiałem minąć w drodze z Oliwy do Redłowa 3 posterunki wojskowe, ale jakoś mi uwierzyli widząc żonę, chociaż nie odbyło się bez komentarzy w stylu: „każdy tak mówi”.

Wprowadzenie stanu wojennego nie poprawiło niekorzystnej sytuacji gospodarczej w Polsce i nie usunęło oznak zapaści gospodarczej kraju. Władze zapowiedziały wdrożenie reformy gospodarczej począwszy od 1 stycznia 1982, która jednak skończyła się na podwyżkach cen, energii i opału.

Dopiero negocjacje Okrągłego Stołu i wybory do Sejmu Kontraktowego 4 czerwca 1989 r zapoczątkowały nową erę i koniec socjalizmu.

Jako datę kończącą okres PRL można przyjąć 31 grudnia 1989, gdy weszła w życie uchwalona 29 grudnia 1989 ustawa o zmianie Konstytucji PRL, w której m.in. zmieniono nazwę państwa na Rzeczpospolitą Polską, bądź datę 4 czerwca 1989 – datę pierwszych, częściowo wolnych wyborów (data taka jest związana też z wygłoszonym nieoczekiwanie 28 października 1989 w Dzienniku TVP oświadczeniem Joanny Szczepkowskiej „Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” – oświadczenia przyjętego wówczas niejednoznacznie, a po latach uznawanego za symboliczne).

Najlepsze lata mojego życia przypadły na okres strajków  i stanu wojennego. Na czas pustych półek z sklepach, na siermiężną gospodarkę. I to przeżyłem. Dlatego dziwię się teraz wielu politykom, szczególnie z prawej strony, którzy teraz się mądrzą, że działaliśmy źle, nie tak jak trzeba chociaż sami mieli wtedy po kilka lat, albo nie było ich na świecie.

Szkoda, że w rocznicę tych smutnych wydarzeń na polskich ulicach jest znów niespokojnie. Szkoda, że władza popełnia ten sam błąd co władze komunistyczne. Szkoda, że nie potrafi rozmawiać i w ten sposób doprowadzić do kresu protestów.

No,  ale to rządzący ciągle krytykują obrady Okrągłego Stołu. Nie potrafią rozmawiać?

Używanie siły przeciw narodowi oznacza tylko jedno, słabość rządzących.    

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *